Zabiegi pielęgnacyjne
W kolejnym wpisie z cyklu podsumowania ostatnich dwóch tygodni kilka słów o wiosennych zabiegach pielęgnacyjnych. Najważniejsze z nich to wertykulacja trawnika, oprysk na grzyba oraz oczyszczanie skarpy ze zdziczałej trawy. Wertykulację, jako najbardziej czasochłonny opisałem w osobnym wpisie pt. Wertykulacja trawnika.
Oprysk na grzyba
Rosnąca przy garażu róża pnąca ‚Sympathie’ miała w zeszłym roku chorobę grzybową objawiającą się białym nalotem na liściach i łodygach. Prawdopodobnie był to mączniak. Część pędów wyciąłem, jednak części było mi żal. Postanowiłem ratować różę i spróbować oprysku na choroby grzybowe. Ponieważ w ogrodzie bawią się małe dzieci nie brałem pod uwagę chemicznych środków do zwalczania grzyba. Zamiast tego przygotowałem wywar z czosnku.
150g czosnku starłem na tarce i zalałem 5,5 litra wody. Po 24 godzinach gotowałem taki wyciąg przez 20 minut.
Po ostygnięciu wykonałem dokładny oprysk na grzyba porażonej róży a także wszystkich innych róż, drzew owocowych i roślin podatnych na mszyce. Bo czosnek oprócz właściwości grzybobójczych odstrasza także te owady.
Zamierzam zabieg oprysku na grzyba powtórzyć za mniej więcej tydzień a potem bacznie obserwować efekty.
Podlewanie
Ponieważ pogoda jest piękna a temperatury wysokie to trzeba już było rozpocząć podlewanie. Zwłaszcza dotyczy to roślin rosnących na piaszczystych i nasłonecznionych stanowiskach a także tych lubiących wodę jak hortensje i rododendrony. No i oczywiście wysianych do gruntu warzyw (patrz: mini warzywnik) i wysianych ostatnio roślin ozdobnych.
Pielenie
Chwasty też już poczuły wiosnę i zaczęły wegetację. Jak na razie są nieliczne i niewielkie, więc pielenie nie jest jeszcze zmorą ale nie mam złudzeń, że uda się długo utrzymać rabaty w jako takim porządku. Wystarczy na chwilę stracić czujność, trochę sobie odpuścić i ani się obejrzymy znów wszędzie zapanuje chaos.
Likwidacja trawnika
A raczej likwidacja zdziczałej trawy ze skarpy. Można by ten zabieg zaliczyć do pielenia przez duże P i ciężkim sprzętem. Mianowicie powyrywałem widłami amerykańskimi trawę z korzeniami z odcinka skarpy przeznaczonego dla kosodrzewiny. Gdy w zeszłym roku sadziłem w tym miejscu kilkanaście kosodrzewin to pozostawiłem trawę aby jeszcze przez jakiś czas, dopóki kosodrzewiny się nie zadomowią, umacniała piaszczystą skarpę.
Trzeba trawie przyznać, że dobrze spełniała swą rolę i radziła sobie w trudnych warunkach na stromym, piaszczystym i nasłonecznionym zboczu. W dodatku była to trawa z pierwszego siewu, tzn. posiana jako pierwsza, gdy inne miejsca w ogrodzie jeszcze zarastały chwastami.
Niestety jej koszenie było uciążliwe a sama trawa z roku na rok stawała się coraz mniej atrakcyjna. Zdecydowaliśmy się na zastąpienie jej sosną górską.
Chemiczne opryski nie bo dzieci, a wampirki z sąsiedztwa to truć można ;p
Skarpa wygląda super.
To nie wampirki tylko podagrycznik, który przełazi pod płotem. W zeszłym sezonie też go nie pryskałem choć po prawdzie to by było najskuteczniejsze…